*Ross Lynch*
Czułem, że serce zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej.. Maia trzymała mnie w napięciu przez kilka minut, przez co w mojej głowie zrodziło się mnóstwo pytań. Bałem się, że chce ze mną zerwać i właściwie tylko tego. Kocham ją najmocniej na świecie i nie chcę się z nią rozstawać, to złamałoby mi chyba serce. Dziewczyna spojrzała na mnie smutnymi oczyma, wiedziałem już co chce mi powiedzieć. Czułem jak łzy napływają mi do oczu, ale ej! Przecież jestem Ross Lynch! Jakby to wyglądało gdybym się rozbeczał na środku parku? Ludzie by mnie po prostu wyśmiali. Jestem idiotą. Ja tu myślę o swojej godności a dziewczyna chce mi powiedzieć coś bardzo ważnego dla niej i dla mnie.
-Rossy.. Myślę, że powinniśmy ze sobą zerwać..
Nie mogłem przez chwilę przyjąć do siebie tej wiadomości.. Stałem przed nią jak wryty i nie wiedziałem co mam jej na to odpowiedzieć. Przecież nie mogę się na to zgodzić! Muszę coś zrobić! Chcę dalej przytulać i całować moją ukochaną! Dlaczego ona chce mi to zrobić?! Co ja takiego zrobiłem? Jestem z nią zawsze gdy mnie potrzebuje, może ostatnio trochę ją zaniedbałem, ale to przecież nie powód aby ze mną zrywać! Miałem ochotę na nią nawrzeszczeć, że się nie zgadzam, ale przecież tylko pogorszyłbym sytuację.. Muszę to załatwić łagodnie, ale czy w tej sytuacji test to w ogóle możliwe? Przegrałem życie w tej jednej sekundzie, przez kilka zwykłych nic nie znaczących słów. Nie wiedziałem co jej na to odpowiedzieć.. Widziałem jak Maia unosi w górę swoje brwi pokazując, że oczekuje jakiejkolwiek odpowiedzi.
-Ale.. Dlaczego? -wydusiłem z siebie.
-Po prostu widzę, że nie chcesz już ze mną dłużej się spotykać.. Bardziej interesują cię twoje głupie przypały niż ja sama. Ross ja chcę normalnego chłopaka, który zawsze będzie miał dla mnie czas, a nie kogoś, kto na prośbę o spotkanie odpowie mi, że nie ma czasu bo znowu odwala coś głupiego albo siedzi na komisariacie policji i się tłumaczy!
-Ale Maia..
-Nie! Żadna Maia! To koniec.
Odwróciła się ze łzami w oczach i zaczęła biec, byle jak najdalej ode mnie. Opadła mi szczęka ze zdziwienia. Co się dzieje? Nie mogłem dopuścić, aby tak to się zakończyło, nie pozwolę jej na to! Byłem już po prostu wkurzony, dlatego zacząłem ją gonić wykrzykując jej imię. Ludzie gapili się na mnie jak na jakiegoś debila. Ale miałem to szczerze gdzieś. Liczyła się dla mnie tylko Maia. Po chwili znajdywałem się jakiś metr od niej, więc rozpaczliwie padłem na kolana i zacząłem krzyczeć wniebogłosy.
-Maia Mitchell!! Nie zgadzam się!! Nie pozwalam ci tego zakończyć tak po prostu!! Ja cię kocham, rozumiesz?!!
Dziewczyna zatrzymała się, po czym odwróciła w moją stronę. W jej spojrzeniu widziałem rozpacz. Przecież ona wcale nie chce ze mną zrywać, więc dlaczego mi to robi? Przecież nie jestem pustakiem bez żadnych uczuć... Chyba.. Może i nie jestem okay w stosunku do wszystkich, ale przecież Maia jest moją dziewczyną i przy niej zachowuję się jak zwykły kochający chłopak. Nie rozumiem co jej we mnie nie odpowiada. Przestępcą jeszcze nie jestem. Ale powracając do danej sytuacji, klęczałem przed nią przez kilka minut, patrząc jej głęboko w oczy z nadzieją, że może jednak zmieni zdanie, ale ona sama była zagubiona. Czułem, że w jej głowie toczy się teraz prawdziwa walka.
-Maia? -powiedziałem okazując zniecierpliwienie.
Niestety nie uzyskałem odpowiedzi. Zauważyłem tylko łzę spływającą po jej policzku. Czy jestem aż tak złym człowiekiem, że doprowadziłem niewinną dziewczynę do płaczu? Nie chciałem tego.. Chciałem, żeby była po prostu szczęśliwa.. Ze mną.. Ale po dzisiejszej sytuacji nie ma chyba dla nas przyszłości. Nie miałem pojęcia co mogę jeszcze zrobić, przez co powoli zamiast rozpaczy wypełniała mnie wściekłość. Przecież ja się tutaj staram jak nie wiadomo kto, żeby księżniczka na ziarnku grochu raczyła ze mną chodzić, a ona ma mnie w dupie! Sam już nie wiedząc co robię, szybko podniosłem się, po czym złapałem ją mocno za ramiona i zacząłem do niej krzyczeć jak opętany.
-Maia? -powiedziałem okazując zniecierpliwienie.
Niestety nie uzyskałem odpowiedzi. Zauważyłem tylko łzę spływającą po jej policzku. Czy jestem aż tak złym człowiekiem, że doprowadziłem niewinną dziewczynę do płaczu? Nie chciałem tego.. Chciałem, żeby była po prostu szczęśliwa.. Ze mną.. Ale po dzisiejszej sytuacji nie ma chyba dla nas przyszłości. Nie miałem pojęcia co mogę jeszcze zrobić, przez co powoli zamiast rozpaczy wypełniała mnie wściekłość. Przecież ja się tutaj staram jak nie wiadomo kto, żeby księżniczka na ziarnku grochu raczyła ze mną chodzić, a ona ma mnie w dupie! Sam już nie wiedząc co robię, szybko podniosłem się, po czym złapałem ją mocno za ramiona i zacząłem do niej krzyczeć jak opętany.
-Nie rozumiesz jeszcze!? Kocham cię!! I wiem, że ty kochasz mnie!
-Jasne, że cię kocham. I to jest moim największym życiowym błędem..
Wyrwała mi się i uciekła.. Nie goniłem jej już tym razem, bo wiedziałem, że nie przyniesie to najmniejszego efektu. Maia ma mnie dość, zresztą jak wszyscy. Po tym wydarzeniu poczułem się jak zwykły śmieć, miałem ochotę się rozerwać na strzępy.
*Laura Marano*
Cieszę się, że pozwoliłam Rikerowi zaprosić się na kawę, jest on na prawdę wspaniałą, miłą osobą. Cały czas prawił mi komplementy, co mi się na prawdę podobało. Na prawdę dobrze nam się rozmawiało, tak jakbyśmy byli dla siebie po prostu stworzeni. Może to idiotyczne, ale przez moment wyobraziłam sobie nas, jako parę. Chłopak zauważył, że jestem zamyślona, ale nie pytał mnie o nic, tylko uroczo się uśmiechnął i złapał mnie za rękę, przez co ja się zarumieniłam. Niestety zrobiło się już dość późno.
-Dziękuję ci bardzo, za te kilka godzin, ale chyba już sobie pójdę.
-Zrobiłem coś nie tak?
-Nie, skąd.. Wszystko jest świetnie. Po prostu nie lubię wracać sama do domu, kiedy jest...
-Chcesz powiedzieć "ciemno"? -przerwał mi.
-Dokładnie.
-Nie masz się czym martwić, odprowadzę cię.
-Na prawdę nie musisz..
-Właśnie, że muszę. Nie chcę, abyś się bała.
-No dobrze.
Złapał mnie za rękę raz jeszcze, po czym ruszyliśmy w stronę mojego domu.
*Riker Lynch*
Kiedy zobaczyłem Laurę po raz pierwszy, od razu wiedziałem że bez problemu uda mi się ją omotać. Na razie jest po prostu idealnie, dziewczyna je mi z ręki. Mój plan wobec niej jest następujący. Odprowadzę ją pod same drzwi, a potem przekonam, aby się ze mną przespała. Nie jest to nie wiadomo jak bardzo skomplikowane, właściwie prosta piłka. Wszystko zależy od niej, czy faktycznie jest taka łatwa jak mi się wydaje. Praktycznie przez całą drogę rozmawialiśmy o pierdołach, ale jej się to najwyraźniej spodobało, więc udawałem, że to dany temat moim zdaniem jest również wciągający. Moją nadzieją było to, że w łóżku jest lepsza niż w gadaniu. Kiedy nareszcie znaleźliśmy się pod jej domem, chciała się ze mną pożegnać.
-No to... Do zobaczenia.
-I to ma być tekst na pożegnanie?
-Nie jestem dobra w pożegnaniach. -uśmiechnęła się.
-Może to znak, że nie powinniśmy się dziś żegnać?
-Co chcesz przez to powiedzieć? -zmarszczyła brwi.
Nie, nie nie! Tylko nie zmarszczone brwi! Zaczyna coś podejrzewać... Muszę wymyślić coś, żeby uwierzyła, że nie chcę z nią spać.
-Chcę powiedzieć, że może mógłbym u ciebie przenocować? Wiesz, mieszkam na drugim końcu miasta...
-Przykro mi, ale odpada. -powiedziała stanowczo.
-A to niby dlaczego?
-Moi rodzice wracają jutro rano z pracy. Wyobrażam już sobie ich, widzących kompletnie obcego człowieka w swoim domu.
-Ale dla ciebie nie jestem obcy.
-Riker ja na prawdę nie mogę.
-No dobrze.. A powiesz mi chociaż o której godzinie wracają twoi rodzice?
-W okolicach 6:00...
-No więc ja bym wyszedł o 5:00 i po sprawie.
-Sama nie wiem.. Właściwie po co chcesz do mnie przychodzić?
-Podobno boisz się ciemności... Chcesz być sama w domu nocą?
-Ehh.. No okay, wchodź.. -otworzyła drzwi niechętnie.
Przyznam, że twarda z niej sztuka, ale nie wystarczająco. Spędzę chyba połowę wieczoru na przekonywaniu jej, że niczego od niej nie chcę, a potem sama wskoczy mi do łóżka. Jestem po prostu genialny.
*Rydel Lynch*
Pomimo porannych wydarzeń, myślę że ten dzień mogę zaliczyć do udanych. Po tym jak Ross mnie wkurzył, postanowiłam pójść do kina, czego nie żałuję, bo wybrałam na prawdę świetny film. Mianowicie był to "Kosogłos", bardzo długo czekałam na ten film. Przeczytałam całą trylogię i obejrzałam też 2 pierwsze części. Szkoda tylko, że "Kosogłos" jest podzielony na dwie, i będę musiała jeszcze trochę poczekać, aby obejrzeć, no ale trudno. Pomimo wszystko film był genialny i dzięki temu zapomniałam o wszystkich problemach codziennych, chociaż na chwilę. Kiedy wychodziłam z sali kinowej, zobaczyłam Ellingtona. Czy ten debil mnie śledzi, czy co? Miałam nadzieję, że mnie nie zauważył, ale niestety byłam w błędzie, ponieważ gdy tylko zrobiłam pierwszy krok w stronę wyjścia, zaczął iść w moją stronę machając.
-Hej Delly! -krzyknął z uśmiechem.
-Cześć.
-Czyli to tutaj uciekłaś..
-No i? Dlaczego cię to interesuje?
-Nie wiem.. Może dlatego, że ci współczuję?
-Niby czego?
-Brata.. Tego, że nie masz własnego życia bo musisz opiekować się tym dupkiem.
-Przecież to ty sam go nakręcasz i to przez ciebie on ma takie problemy...
-Ja? Skąd taki pomysł? Ross ci tak mówi?
-Nie... Sama się domyślam..
-No to wiedz, że jesteś w błędzie. Często staram się wybić mu z głowy te jego zasrane pomysły, ale on mnie i tak nie słucha.
-Na prawdę? Nie wiedziałam..
-No.. To teraz już wiesz. -jego uśmiech był jeszcze szerszy niż zazwyczaj.
Ale byłam głupia. Przez cały czas myślałam, że to jego wina, a to wszystko Ross. To znaczy, że Ellington jest normalny, a nie taki jak myślałam. Nie wierzę, że mogłam tak osądzić niewinnego człowieka i sprawić mu pewnie tym ogromną przykrość, chociaż on tego nie okazuje. Muszę mu to jakoś wynagrodzić...
-Ja cię na prawdę bardzo przepraszam.. Nie wiem co powiedzieć...
-Nie musisz przepraszać. To naturalne, że martwisz się o swojego brata. Tylko szkoda, że on nie docenia twoich starań.
-Tak.. Masz rację.. Ale pomimo to czuję się okropnie, że przez ten cały czas tak cię traktowałam.. Wybaczysz mi kiedyś?
-Wybaczyłem ci już dawno.
*****
Przepraszam was, że rozdział jest krótki, ale za to mam nadzieję, że się wam spodobał :) Chciałam wam również podziękować za wasze uwagi i postaram się je wcielić w bloga ;) Również jest mi bardzo miło, że spodobał się wam mój pomysł na Rikera :D A jeśli chodzi o następny rozdział, powinien pojawić się w tym tygodniu w okolicach piątku, soboty :)
Fajnie się zapowiada :) Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńPrzebywam :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu akurat mnie poprosiłas o komentarz no ale dobra.
Jeśli chodzi o głęboka analizę to na razie nie mogę jej zrobić bo za mało jest materiału - rozdziałów jednak mogę stwierdzić że Riker i Ross mnie wkurwaiają. Co za palanty. Też bym go ustawiła tak jak Maia. Chociaz zerwać z Rossem Lynchem ahhhhh.....
Ja.na miejscu rydel bym wzięła manatki i.się wyniosła. I miała ich w dupie.
To spotkanie Rikera i.Lau trochę mi nie leży ja bym do domu obcego nie wypuściła jakbym była sama no ale dobra.... Nie myśli dziewczyna.
Poczekam aż się akcja bardziej rozkręci bo na razie jest wprowadzenie i za.dużo powiedzieć nie można...
Wiec to by było na tyle ;)
Nie widzę błędów w.pisaniu wiec jest dobrze :D
JEDYNA UWAGA WYŁĄCZ WERYFIKACJĘ!!!!! Plisss
fajnie :)
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńNie powiem zaciekawiłaś mnie.
Czekam na next ❤
Po prostu genialne :)) czekam na next ;)) ❤
OdpowiedzUsuń