piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 2 "Okay, okay. Nie denerwuj się."

*Rydel Lynch*

Moim oczom ukazał się Ross z rozciętym czołem. Byłam przerażona, ale postanowiłam zachować zimną krew. Szybko do niego podbiegłam, chcąc go opatrzyć, ale ten mnie odepchnął.
-Ross! Co ty odwalasz?! -wkurzyłam się.
-Raczej co ty odwalasz?! Rzucasz się na mnie nie wiadomo z jakiego powodu!
-Z byle jakiego?! A patrzyłeś ty w ogóle w lustro?!
-Nie. Ale jeśli chodzi o mojego siniaka na czole, to nic ważnego.
-Siniaka?! Twoim zdaniem to jest siniak?! Idź szybko do łazienki i pooglądaj sobie swojego siniaka!
-Okay, okay. Nie denerwuj się. -powiedział uśmiechając się głupio.
Ja po prostu nie wytrzymam w tym domu! Dlaczego on mnie nigdy nie słucha? Dlaczego zawsze musi mieć jakieś kłopoty, a ja mu muszę we wszystkim pomagać? Dlaczego nie może w końcu wydorośleć?! Zachowuje się jak pięcioletni bachor! Niech rodzice wracają z tego Londynu, bo oszaleję z tymi idiotami! Właściwie, to powinnam zrobić kiedyś coś dla samej siebie... A właściwie to dlaczego nie zrobię tego teraz? Myśląc tak, zostawiłam wszystko, wzięłam swoją torebkę i wyszłam nic nie mówiąc.

*Ross Lynch*

Kiedy wychodziłem po schodach zżerała mnie ciekawość. Czyżby dyro aż tak mi dowalił? Niemożliwe! Przecież to zwykły stary piernik, który nie potrafi mocno uderzyć! Otworzyłem drzwi do łazienki, po czym spojrzałem w lustro. Ten widok mnie przeraził. Nie wiedziałem, czy się śmiać, czy krzyczeć. Teraz rozumiem dlaczego Delly miała taką przerażoną minę. Ale co ja mam z tym do cholery zrobić? Nigdy nie opatrywałem żadnej rany.. Tak głębokiej rany.. Nie jestem lekarzem, ale gdybym nim był, stwierdziłbym że trzeba to zeszyć. Wtedy do łazienki wszedł Ratliff.
-A tak między nami, to kto cię tak urządził? -spytał zaskoczony.
-Nie ważne.
-No chyba ważne! Przecież widzisz jak to wygląda. Nie mógł tego zrobić byle kto...
-Powiedziałem coś, więc się zamknij!
-Możesz być milszy? 
-Możesz się odpierdolić?! Właściwie to po co tutaj przylazłeś?! 
-Spokojnie, jestem przecież twoim przyjacielem, więc chyba mam prawo wiedzieć co się stało. Pobiłeś się z kimś o dziewczynę?
-Nie.
-Z Rikerem?
-Nie!
-No więc z kim? 
-Nie twój zasrany interes!! Wypierdalaj stąd, albo to ja sam cię wyprowadzę!!

*Ellington Ratliff*

Dlaczego Ross musi być takim idiotą i nie da sobie pomóc? Właściwie to ciekawe kto mu tak przyłożył... Musi się tego nieźle wstydzić, skoro nie chce mi powiedzieć. Gówniarz ma chwile, kiedy jest normalny, ale zazwyczaj jest totalnym dupkiem. Nie dziwię się, że siostra nie znosi jego towarzystwa. W sumie, to może bym do niej dołączył? Może byśmy się trochę do siebie zbliżyli? Ale o czym ja myślę? Przecież ona mnie nienawidzi! A przez kogo? Przez dupka o imieniu Ross! Może i jest moim przyjacielem, ale na prawdę czasami przesadza, a tylko ja obrywam! W sumie to nie dziwię się, że ma rozwalone czoło. Ktoś mu się wreszcie postawił i to z pięknym skutkiem. Ale przecież to mu nie da żadnej nauczki. Lynch dalej będzie idiotą, jak wcześniej. 
-O ty jeszcze tutaj jesteś? -zdziwił się Rocky.
-A co? Chcesz mnie wywalić, jak twój brat?
-Na prawdę uważasz, że jestem aż taki głupi? Stary spokojnie, jeśli o mnie chodzi, możesz tutaj siedzieć dzień i noc.
Nie czekał już na moją odpowiedź. Ominął mnie jak przeszkodę i poszedł do swojego pokoju. On faktycznie jest inny. Ale znowu zbyt zamknięty w sobie.. Albo może on też mnie po prostu nie lubi i stara się unikać, tak samo jak Rydel? Co za rodzina...

*Ross Lynch*

Usiłowałem opatrzyć tą ranę, ale za nic mi się nie udało. Nie jestem dobry w te klocki, a ponieważ nie mam pojęcia gdzie się podziała moja siostra, a Rocky jest pewnie jeszcze bardziej zielony, niż ja, pojechałem do szpitala. Kiedy stałem już przed wejściem, zastanawiałem się, czy jest to aby na pewno dobrym pomysłem.. No bo przecież będą mnie pytać co się stało, a ja nie chcę drążyć tego tematu. Przecież byłbym pośmiewiskiem! Stary dziadzio rozwalił czoło Rossowi. No jak to brzmi? Ale przecież muszę coś z tym zrobić, więc moje nogi skierowały się w stronę wejścia. Kolejka była po prostu gigantyczna! Było tam mnóstwo chorych ludzi, którzy oczekiwali na pomoc lekarza. Ale dlaczego niby JA miałbym być tak samo głupi jak oni wszyscy i tyle czekać? Zauważyłem, że na recepcji jest dość młoda dziewczyna, zapewne nowa. Postanowiłem spróbować ją przekonać, że to ja potrzebuję szybkiej pomocy, a nie pozostali pacjenci.
-Ała! Moje czoło! -jęknąłem.
-Co ci się stało?! -podbiegła przestraszona recepcjonistka.
-A nie widać?! Mam rozwalone czoło! Strasznie boli! 
-Musisz zaczekać w kolejce...
-W kolejce?! Ale ja nie wytrzymam! Co chcesz żebym tutaj cierpiał przez kilka dobrych godzin?!
-Ale ja na prawdę nie mogę nic zrobić..
-Albo prowadzisz mnie do lekarza, albo zaraz pogadamy inaczej! -wkurzyłem się.    
-No dobrze.. Chodź ze mną.. -powiedziała przerażona.
Tak! To jest właśnie spryt Lyncha! Podczas gdy ja udawałem wielce pokrzywdzonego, dziewczyna zaprowadziła mnie do zabiegowego, a tam na krześle przy biurku siedział lekarz, pijący kawę. Wyglądał jakby właśnie miał przerwę, a gdy mnie zobaczył, był wkurzony, że mu ją przerywam. Kazał mi usiąść na fotelu i po chwili zaczął oglądać ranę. 
-Bójka? -spytał, a może raczej powiedział pewnie.
-Yyy.. Tak..
-Coś nie pewna ta twoja odpowiedź.
-Bójka, bójka! Nieźle gościowi dowaliłem! Wolałby go teraz pan nie widzieć!
-Jesteś pewien tego co mówisz?
-A co nie wierzy mi pan?! -krzyknąłem wkurzony.
-Wierzę... -odpowiedział przestraszony.

*****
2 godziny później

Moja rana była już zaszyta. Czułem, że wyglądam jak pajac z tym bandażem na głowie, ale nie miałem innego wyjścia. Musiałem to ponosić, przynajmniej przez jakiś czas. Nagle dostałem smsa.

"Hej Rossy! Może masz ochotę się dzisiaj spotkać? Na prawdę mi na tym zależy.. Ostatnio nie masz dla mnie czasu... Kocham cię ♥ Maia"

Spotkanie z Maią jest ostatnią rzeczą na którą mam dzisiaj ochotę... No ale przecież nie powiem jej "nie", za bardzo ją kocham..

*Laura Marano*

Dzisiejsze wydarzenie w szkole na prawdę wyprowadziło mnie z równowagi.. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam pojęcia co się takiego stało, że dyrektor ma aż takie kłopoty. Dlatego po szkole postanowiłam wybrać się na miasto, kupić sobie trochę ubrań myśląc, że powinno mnie to uspokoić. Kiedy tak chodziłam od sklepu do sklepu, poczułam czyjś wzrok na moich plecach. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się wysoki blondyn o brązowych oczach. Był taki przystojny.. Z takim gościem na randkę mogłabym umówić się tylko w moich snach! Zastanawiałam się czy nie podejść do niego i nie walnąć głupoty typu "co się tak gapisz?", ale chłopak sam zauważył, że zwróciłam na niego uwagę, więc już nie krępując się, podszedł do mnie.
-Hej. Jestem Riker, a ty?
-Laura.
-Piękne imię. Tak jak jego właścicielka. -na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Dziękuję... Jesteś bardzo miły, jak na osobę, która mnie widzi po raz pierwszy.
-Co w tym dziwnego, że widzę dziewczynę pierwszy raz w życiu, po czym twierdzę, że jest piękna?
-Wszystko.
-Jak dla mnie nic. Istnieje na przykład miłość od pierwszego wejrzenia.
-Oh proszę cię.. Wierzysz w takie bzdury?
-A ty nie? 
-Nie. Uważam to za kompletną głupotę. Jak można kochać kogoś, w ogóle go nie znając?
-Najwyraźniej można. Ale my możemy się chyba poznać, prawda?
-No.. Nie wiem...
-Spokojnie, nie jestem wampirem, możesz mi zaufać.
-Haha! Zabawne..
-Może dasz się zaprosić na kawę? 
-Okay.

*Maia Mitchell*

Umówiliśmy się z Rossem w naszym ulubionym miejscu, a mianowicie na ławeczce w parku. Czekałam tam na niego dobre 15 minut, co było na prawdę dziwne, bo on nigdy się nie spóźnia. Ale moje oczekiwania nie poszły na marne i z daleka dostrzegłam blondyna, ale z bandażem na głowie. Kiedy już był na tyle blisko, podbiegłam do niego i go przytuliłam.
-Rossy, co ci się stało?
-To nic.. -nawet nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
-Chcesz powiedzieć nic ważnego? Zawsze jest nic ważnego, ale jednak coś.
-Nie chcę zawracać ci głowy taką pierdołą.
-Pierdołą, która rzuca się w oczy z kilku metrów?
-Ehh.. No dobrze. Miałem w szkole mały przypał.
-Mały?
-Średni.. Wylądowałem u dyra i wyprowadziłem go z równowagi.
-I to on ci to zrobił?! 
-Właściwie to jego pięść i podłoga, w którą uderzyłem upadając...
-Nie mogę w to uwierzyć.. Przecież to miły starszy pan...
-Tak by się mogło wydawać.
-Oh Ross..
Nie mówiąc już nic, przytuliłam go, po czym czule pocałowałam. 

*Ross Lynch*

Podobał mi się ten pocałunek. Każdy pocałunek z Maią jest cudowny. Niestety zbyt długo nie rozkoszowałem się tą chwilą, ponieważ w mojej kieszeni zadzwonił telefon.
"-Halo?
-Ross? Tu mama. Coś ty nawyrabiał w szkole?
-Ja? Nic. A skąd wiesz, że coś się stało?
-Wice dyrektorka do mnie dzwoniła.. Słońce nawet nie wiesz jak bardzo jestem wściekła na tego człowieka..
-Super. Cześć.
-Zaczekaj!
-Co?
-Nie chcesz ze mną porozmawiać?
-O czym?
 -O tej chorej sytuacji, o tym co ciekawego robiłeś od dnia wyjazdu  mojego i taty?
-Nie. Cześć."
Rozłączyłem się szybko, po czym przeprosiłem Maię, tłumacząc, że był to ważny telefon.
-Nic się nie stało. Możemy wrócić do naszej poprzedniej czynności?
-A może pójdziemy na spacer?
-No dobrze.. Właściwie to chciałam z tobą o czymś porozmawiać...
-Tak? -spytałem lekko przestraszony.

*****
Oto kolejny rozdział :) Chciałam podziękować wam za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem i liczę na podobne pod tym ;) Nie wiem jeszcze kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale na pewno w przyszłym tygodniu ;)

6 komentarzy:

  1. Super Rozdział nieźle Ross dał sobie radę z tym szpitalem hihihi :D /kocham! I z wielką niecierpliwością czekam na nexta :D <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! <333 bardzo mi się podoba ten rozdział :D czekam na kolejny <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. Obiecałam, że przeczytam i przeczytałam. Ja zawsze dotrzymuje słowa czasem mam tylko opóźnienia.
    A co do twojego bloga:
    Zaczęłam czytać od bohaterów. Ross - myślę sobie, kolejny ff o "złym chłopcu ". Potem patrzę Laura - myślę kolejny ff o złym Rossei i Raurze. Ale to co czytałam dalej było dla mnie niespodzianką. Po raz pierwszy na przykład spotkałam się z postacią "Rikera bad boya". Fakt piszesz ff o niegrzecznym Rossie, ale jest inne niż pozostałe. Masz za to ode mnie + na start.
    Idźmy dalej.
    Czemu Delly nienawidzi Ella? To tak jakoś dziwnie wygląda. Ni pasuje mi.
    Ell ogólnie był dziwny w 1 rozdziale. Nikt go nie chciał, ale on tam siedział. No ok to początek nie musze wszystkiego ogarniać.
    Nieśmiały Rocky. Mój Boże do czdgo to doszło na tym świecie...
    Niegrzeczny chłopiec wierny grzecznej dziewcznce.
    Laura + Rik.
    Ta. To opowiadanie różni się od innych.
    Brawo za pomysł. Mam nadzieję, że jakoś go rozwiniesz i wyjaśnisz jak to możliwe, że starszy facet pięścią rozcioł czoło Rossa. I to jak! To przecież niemożliwe. Chyba, że nasz pan dyrektor skrywa jakąś mroczną tajemnicę...
    Nie mam pojęcia co może być dalej, więc czekam na next. Uwaga! Masz szansę, że będę czytać twoje ff!
    Kilka uwag: wydaje mi się, że jeszcze jest trochę yyy... no takie (nie umiem znaleźć dobrego słowa, ja po prostu wiem o co mi chodzi ) lekko niewprawnie napisane, ale tak chyba ze wszystkimi pierwszymi rozdziałami. Wiem, że szybko się wyrobisz w tym ff. Widzę to po stylu pisania. Najprawdopodobniej lubisz pisać i często to robisz. Widać.
    I według mnie zbyt często zmieniasz punkt widzenia. Trochę ciężko będzie co chwilę przeskakiwać od jednego bohatera do drugiego.
    Ale jak na początek to jest naprawdę bardzo bardzo dobrze.
    Pozdrawiam
    r5-sny-nie-spelnione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobraa... No początek powiem, że miałam napisany już ten komentarz, ale niechcący wyłączyłam stronę i jestem wkurzonaa... XD
    A więc tak...
    Zostawiłaś mi link na Twitterze do tego bloga i postanowiłam wejść.
    Na początek muszę uprzedzić cię, że nie lubie czytać blogów z Laurą czy Maią. To nie dlatego, że ich nie lubie. Już tak po prostu mam...
    Nie będę się tu zbytnio rozpisywać. Powiem krótko i zwięźleee.
    Na początku myślałam, że to kolejny blog o Raurze i o złym Rossie, ale czytałam dalej i doszłam do tego, że Riker coś tam kręci z Laurą co mi się bardzo spodobało, ponieważ na innych blogach wiążą Rikera z siostrą Laury.
    Tak naprawdę nie mogę się tutaj zbytnio wypowiedzieć. Nie wiem jaki masz pomysł na tego bloga i jak dalej go rozwiniesz...
    Aktualnie mi się podoba ♥
    Życzę dalszej wytrwałości :)
    ~Roksana

    +Jeśli chciałabyś wejść na mój blog to zapraszam na mój blog, który prowadzę razem z koleżanką
    never-without-you-r5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, dziękuję za zaproszenie :) blog jest fajny, nieco inny od pozostałych blogów o Ross'ie i Laurze, to naprawdę fajne. No cóż rozdział mi się podobał, ciekawa jestem jaki masz pomysł na dalsze losy bohaterów. Życzę weny. ♥
    ***
    Nie wiem czy kiedykolwiek czytałaś mojego bloga, ale zapraszam cię, może ci się spodoba (liczę na jakiś komentarzyk pod ostatnim rozdziałem xD) http://dancingcinderellastory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń